Znowu będzie o Kolasie, przewodniczącym Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Straży Granicznej.
No ma facet ten dar, że regularnie przypomina o swoich talentach – głównie w dysponowaniu cudzymi pieniędzmi, ale nie tylko. Mamy tu do czynienia z chciwym rozrzutnym analfabetą.
1. Kolasa chciwy
W tekście pt. „Kolasowa Liga Obrońców Przyzwoitości” umieściłem wzmiankę następującej treści:
Ubezpieczeniowa dintojra
Jest tajemnicą poliszynela, że dla szefów central związkowych umowy z firmami ubezpieczeniowymi stanowią żyłę złota. Ubezpieczenia, to potężne pieniądze w obiegu, a z tego taki przewodniczący dostaje akwizytorską dolę – to przecież on propaguje wśród związkowców ofertę konkretnego podmiotu. Idzie więc kaska do prywatnej kieszeni przewodniczącego, ale też na konto związku.
Gdyby taki przewodniczący miał głowę i w niej mózg, a nie KLOP, a w nim, prawda… to te środki potrafiłby efektywnie wykorzystać dla dobra organizacji i zrzeszonych członków. Przy czym nigdy nie robiłby z ubezpieczeniowej akwizycji filaru swej związkowej aktywności. Ta kasa powinna być oprócz, a nie zamiast normalnego pozyskiwania środków na realizację celów statutowych.
Tymczasem w KLOPie to jest początek i jednocześnie koniec wyobrażeń o tym, jak być przewodniczącym Zarządu Głównego NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej. Dochodzi jeszcze samochód, użyczony do użytkowania na potrzeby związkowe, co dla Kolasy oznacza, że to jego fura na wyłączność, czyli wyjazdy do domu na drugi koniec Polski i po ziemniaki do galerii handlowej. Przy 14 tysiącach PLN na rękę, musi oszczędzać, więc własnego samochodu nie używa.
Pojawił się pluralizm związkowy, a w ślad za nim także ubezpieczeniowy – do NSZZ FSG weszły nowe podmioty. No i się zaczęło. Ogry Kolasy dosłownie wpadły w amok. Wysyłają do przełożonych pisma, w których szkalują te podmioty – zauważmy, że są to legalnie działające przedsiębiorstwa. KLOPowcy, niczym bojówki totalnej opozycji, przychodzą na spotkania związkowców z brokerami wyłącznie po to, aby je rozbijać, przebrani w koszulki z logo Związku opatrzonym znakiem „ich” ubezpieczalni.
W poczuciu pełnej bezkarności jeden z czołowych intelektualistów KLOPu wysłał oficjalną związkową pocztą swój nienachalny umysłowo „pamflet”, w którym drwi z przewodniczącej związku pracowników cywilnych MSWiA, oczywiście jednocześnie szkalując legalnie działającą firmę ubezpieczeniową. On się Czwaliński nazywa. Zasłynął kilka lat temu swoim udziałem w „puczu”, który wyniósł Kolasę do, nazwijmy to, godności Przewodniczącego Związku.
Link – Cały artykuł o KLOPie
Przyszła pora, aby dopisać ciąg dalszy.
W dniu 18 września 2020 roku Kolasa wysłał pismo do potentata ubezpieczeniowego, Warta S.A, w którym wyraził oburzenie, że Warta miała czelność wystosować do funkcjonariuszy Straży Granicznej dedykowaną ofertę – ACHTUNG – „niezamówioną przez Kolasę”. Pan i władca sapnął gniewnie, że się z nim pewnych rzeczy nie uzgadnia, czytaj: nie daje mu się w łapę za wyrażenie łaskawej zgody.
Link – Pogróżki Kolasy pod adresem Warty
Kolasa, jak cała jego zgraja inteligentnych bezobjawowo, chodzi na smyczy PZU, które „sponsoruje” jego zachcianki. W ten sposób PZU wynajęło sobie strażników swego monopolu w obrębie formacji. To znaczy tak było do niedawna.
Z usług Warty korzysta zawodowy związek cywilnych pracowników MSWiA, który ofertę Towarzystwa upowszechnia na ogólnych zasadach wśród pracowników, jak i funkcjonariuszy. Kolasę zalała krew. Z wściekłości. I pot – ze strachu przed spadkiem wpływów od „sponsora”, czyli PZU. W piśmie do Warty ujął to tak: wasza oferta nie powinna obejmować osób, które należą do innego związku zawodowego, niż związek cywilny.
Nie dość, że swoimi działaniami najsilniej przyczynił się do wprowadzenia pluralizmu związkowego w służbach, to jeszcze zapragnął jedynoładztwa finansowego i ma czelność grozić palcem podmiotowi działającemu zgodnie z zasadami gospodarki wolnorynkowej. I jeszcze się pod tym podpisał, geniusz. Najwidoczniej musiał być z siebie dumny, że coś takiego wykoncypował. Pewny, że po tym może na niego spłynąć jedynie splendor. Gdyby trochę ruszył mózgiem, to rozumiałby, jaką minę sam sobie podłożył i właśnie w nią wdepnął.
Warta nie zamierzała się certolić z kieszonkowym sułtanem i o sprawie poinformowała przewodniczącą cywilnego związku, jednocześnie treściwie ustosunkowując się do wynurzeń Kolasy.
Rozgorzała burza korespondencyjna, ale zdaje się, że jeden świntuszek będzie się musiał spotkać w sądzie z prawnikami Towarzystwa Warta S.A.
Link – Odpowiedź cywilnych związkowców na wybryki Kolasy
Jeszcze koniecznie słówko o samochodzie. Kolasa przywłaszczył samochód, który jeden z brokerów użyczył do użytku związkowego Zarządowi Głównemu. Robi z niego taki związkowy użytek, że jeździ nim po ziemniaki do Biedry, ale nikomu innemu pojazdu nie udostępnia.
Link – Poznaj finansowe machloje Kolasy
2. Kolasa rozrzutny
Z okazji trzydziestolecia NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej zrodziła się koncepcja zakupu medali pamiątkowych. Takich do rozdania zasłużonym związkowcom i przedstawicielom podmiotów współpracujących.
Kolasa zamówił 1600 sztuk. U jednego oferenta medale, a u innego legitymacje do nich. Z tym, że koszt musiały z własnych środków pokryć poszczególne organizacje oddziałowe. Po zsumowaniu wszystkiego, wyszło że jeden komplet – medal i legitymacja – kosztuje ponad 68 złotych.
Tymczasem w bezpośrednim zasięgu Związku była oferta producenta, który od lat obsługiwał tego typu zamówienia. Przy tej skali zakupu koszt jednego kompletu – medal, legitymacja i baretka, wyniósłby 47 złotych.
Ktoś powie, wielkie mi halo, dwie dychy różnicy. Tak? No to policzmy całość:
Oferta przyjęta przez Kolasę, to 110 000 PLN, a konkurencyjna – 75 000 PLN. Różnica, to 35 tysięcy złotych na szkodę Związku.
Jak to jest możliwe, że Kolasa podjął tak rozrzutną decyzję? Odpowiedź pierwsza – bo to nie jego pieniądze. On cudze środki potrafi trwonić z wirtuozerią. Odpowiedź druga – bo pani, która jest przedstawicielem tej drugiej, tańszej firmy, chętnie korzysta z zaproszeń na posiedzenia Zarządu Oddziałowego przy Oddziale Nadwiślańskim.
Znane już nazwisko, Robert Lis. Przewodniczący Nadwiślanki. Kolasa go nienawidzi, bo Lis działa, a Kolasa kręci lody na boku. Z Kolasą nikt poważny nie chciałby ubić nawet muchy w kiblu, a Lis wystosował do komendanta głównego SG wniosek o odwołanie egzaminów z w-f i strzelania, ze względu na pandemię. Komendant przychylił się do wniosku i egzaminy odwołał. Czy Kolasa zamieścił stosowny komunikat na stronach Zarządu Głównego? Nigdy w życiu! Przecież to zasługa Lisa!
Rozumiecie już, że firma, która ma życzliwe relacje z Robertem Lisem, nie otrzyma zamówienia, chociaż daje najniższą cenę – Marcin Kolasa w gniewie jest straszliwym mścicielem.
3. Kolasa analfabeta
Najpierw przypomnienie, jak Kolasa wydukał w Sejmie napisanego przez siebie gniota. Reakcje zgromadzonych – bezcenne:
Link – Kolasa w Sejmie
A teraz najnowszy smaczek – wspomniane pismo do Warty.
„Tym czasem podkreślamy…”
„Dlatego żądamy nie kierowania przez Państwo…”
To się pisze łącznie. „Tymczasem” i „niekierowania”. No niby nic, ale gdy analfabeta chce stawiać żądania poważnym ludziom, to zawsze kończy się kompromitacją.
Robert Szmarowski
było: https://www.salon24.pl/u/szmarowski/1084805,tepe-narzedzie-finansjery?
jest: https://portal-mundurowy.pl/index.php/component/k2/item/12665-tepe-narzedzie-finansjery?
jest: https://www.wojskonews.pl/article,tepe_narzedzie_finansjery.html?
jest: http://zonadwislanski.pl/tepe-narzedzie-finansjery/