Sąd Okręgowy w Gdańsku przychylił się do mojego wniosku i powołał dwóch świadków w procesie, jaki wytoczył mi Kolasa. Przewodniczący Zarządu Głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Kolasa wytoczył mi dwa procesy – jeden karny, z prywatnego aktu oskarżenia, a drugi cywilny. Zarzuca mi, że go zniesławiłem i znieważyłem, publikując materiały, w których demaskuję szemraną działalność jego i jego klubiku.
Elastyczny strateg
Będą więc świadkowie. I nagle panu Kolasie zrobiło się ciepło wokół pupy. Zabrzmią w sądzie groźne dla niego fakty. W tej sytuacji Kolasa wystrugał nową strategię. Otóż to wszystko nie on. Wszak związek zawodowy jest zarządzany kolegialnie. On wypełnia tylko wolę związkowców.
No niestety, panie Kolasa, to jest tak śliskie, że aż żałosne. To związkowcy wysłali cię na wycieczkę do Hiszpanii? Którzy związkowcy? Podaj ich nazwiska. Czy to związkowcy zmusili cię, abyś samochód udostępniony przez sponsora do użytku związkowego, przywłaszczył na wyłączność i jeździł nim nawet na zakupy do galerii? A z którymi związkowcami uzgadniałeś swoje wystąpienie na komisji sejmowej, w trakcie którego wypadłeś jak upośledzony analfabeta, rujnując wizerunek Związku?
Kłamcy muszą mieć długą i dobrą pamięć. Bez tego ich prymitywne łgarstwa szybko zostaną zdemaskowane. Kolasa łatwo zapomniał, jak w czasie ubiegłorocznego Protestu Służb Mundurowych, grzmiał w oświadczeniach, że to on tu będzie o wszystkim decydował. Kto, kiedy i jak ma protestować. Nic bez mojej zgody!
Straż Graniczna – Związek Zawodowy Marcina Kolasy
Odważny wnioskodawca
W dniu 10 grudnia 2019 roku na facebookowym profilu Zarządu Głównego Kolasy, zamieszczono wpis, zaczynający się od tryumfalnego „Realizujemy to co zapowiadaliśmy!”
Kolasa pochwalił się, że kilka dni wcześniej skierował wniosek do szefa MSWiA. Pismo zawiera postulat, aby funkcjonariuszom Straży Granicznej przyznać dodatek za służbę w porze nocnej, w wysokości 20 procent stawki godzinowej. W uzasadnieniu napisano, że nocna służba „jest bardzo uciążliwa i skutkuje desynchronizacją wewnętrznych rytmów biologicznych”.
Po pierwsze, kiedy i kto zapowiadał, że wystąpi do kogokolwiek z takim pasztetem?
Po drugie, z kim Kolasa to uzgadniał? Bo na pewno nie z Zarządem Głównym, wbrew temu, co napisano we wniosku.
Nocna służba jest uciążliwa? Tak, to prawda. Uciążliwa jest też pełna dyspozycyjność. Uciążliwe są działania graniczne, związane z ryzykiem konieczności użycia broni palnej i z zagrożeniem dla życia i zdrowia funkcjonariusza. Uciążliwa jest służba bez względu na dzień tygodnia, pogodę, porę dnia. Tym właśnie różni się służba od pracy. Właśnie dlatego średnie uposażenie dla mundurowych pozostaje relatywnie wyższe, niż pracownicza pensja. Stąd też kształt uprawnień emerytalnych, umożliwiających odejście ze służby po 25 latach. Stąd dłuższy urlop wypoczynkowy i dodatkowe urlopy limitowane wysługą.
Mundurowi narzekają, że to jednak nie jest rekompensata, a kolejne rządy ciągle próbują uszczuplać tę i tak już skromną pulę „przywilejów”. Ale nadal to jest trochę więcej, niż w cywilu.
Nasi zdrowi dzienikarze – obszerny tekst z 2013 roku
Przez całe lata rozpaczliwie tłumaczyliśmy cywilnym obywatelom, że nasze protesty są skierowane przeciw decyzjom rządzących, które prowadzą do upodlenia żołnierzy i funkcjonariuszy. Tłumaczyliśmy, że nie chcemy niczego nikomu zabierać, żeby nam dano, tylko chcemy, żeby nie odbierano nam tego, co obiecano, gdy podejmowaliśmy służbę. Tłumaczyliśmy, że służba, to nie praca. Piekarz nie musi stawiać się na każde wezwanie, by wypiekać bułki nawet z narażeniem życia. Zarzuty, że każdy zawód wiąże się z wyrzeczeniami, odpieraliśmy argumentem, że jeśli inne grupy zawodowe czują się niedoceniane, albo pokrzywdzone, to powinny walczyć o swoje, tak jak my.
I nagle wyskakuje jakiś pajac, żądając dodatku, bo mu się rytmy desynchronizują. Gdyby taki wniosek wdrożono, to mundurowi nie mieliby już żadnego argumentu na obronę dodatkowych uprawnień. Poza tym, Kolasa ma cudowny dar wypinania się na inne formacje. Gdy mu wygodnie, chowa się za plecami Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych. Ale przy byle okazji odcina się od federacyjnych partnerów, byle tylko samemu błysnąć i wypiąć klatę po medale.
Przecież tak samo postąpił w Sejmie, gdy swoją kretyńską przemową usiłował nakłonić ustawodawcę, aby Straż Graniczną wyłączyć z rygoru ustawy o pluralizmie związkowym. A teraz nie oglądając się na kolegów z innych służb, wnosi o lepsze warunki dla strażników granicznych. On już w federacji jest spalony. Budzi tam odrazę, jak tramwajowy menel. Sam wniosek nie ma żadnych szans powodzenia, bo taki dodatek byłby rozwiązaniem ustrojowym, które musiałoby być wprowadzone we wszystkich służbach, a na to nikt się nie zgodzi.
Jak to w ogóle liczyć? „Stawka godzinowa za służbę”? Słyszał ktoś o czymś takim? Kiedy służbowa noc się zaczyna, a kiedy kończy? Jak się zrobi ciemno, to noc, a jak zacznie się rozjaśniać, to dzień? Jak rozliczyć nocną służbę, gdy strażnik ma w grafiku służbę od trzeciej w nocy do ósmej rano? Na pomysł takiego wniosku mógł wpaść jedynie gryzipiórek, który nie ma bladego pojęcia o służbie w bezpośredniej ochronie granicy państwowej.
Kolasa się cieszy, jak głupi z kredek. Patrzcie, jaki jestem odważny. Inicjatywny. Patrzcie, jak o was walczę.
Wielkiej odwagi potrzeba, aby odpalić fajerwerk. Podobnie, jak trzeba niespożytej energii, aby w mediach społecznościowych zamieścić ogłoszenie o naborze do służby, za co Kolasa dostał nagrodę w kwietniu tego roku.
Taka aktywność nie pociąga za sobą ryzyka konfrontacji z przełożonymi. Bezsensowny wniosek do ministra nie interesuje komendanta formacji, więc go nie rozgniewa. Co innego, gdyby walczyć o rozwiązanie realnych problemów. A tych jest bez liku. Emerytury dla psów służbowych, ubezpieczenia pojazdów SG, dodatek stołeczny dla strażników granicznych. Ten ostatni w różnych formach funkcjonuje w Wojsku, Policji i Straży Pożarnej, a w SG nie, przez co werbunek do służby na ternie Warszawy jest drastycznie utrudniony.
Psie emerytury nawet przez gardło Kolasie nie przejdą, bo mogłyby urazić panią generał Gorzkowską, której Kolasa stał się nieomal paziem. Pani generał (ówcześnie pułkownik) w odpowiedzi na wniosek związkowców z Nadwiślańskiego Oddziału w sprawie psich emerytur, stwierdziła, że w przepisach nie ma do tego podstaw. Nie znalazła podstaw, aby wyasygnować roczne środki, będące równowartością jednego radiowozu. Jakże w tej sytuacji nadworny bawidamek mógłby się zdobyć na stanowczość?
Wynalazek Straży Granicznej – mechaniczne psy
Kto wprowadza Solidarność?
Kilka tygodni temu Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych opublikowała komunikat, zawierający tezę, że przełożeni w formacjach promują pluralizm związkowy i są zdeterminowani, aby popularyzować tworzenie terenowych struktur NSZZ Solidarność w podległych jednostkach.
Być może gdzieś tak faktycznie jest, ale na pewno nie w Straży Granicznej. Tu przełożeni, na czele z generałem Pragą, komendantem głównym, stoją murem za związkiem Kolasy. Jest im bardzo na rękę taka fasadowa organizacja, która pozoruje walkę o prawa funkcjonariuszy, ale nigdy nie odważy się psuć słodkiego klimatu w wazelinowych relacjach z kierownictwem. Jeśli walka, to tylko o dobrostan przełożonych. O to, aby nadal mogli pełnić funkcje związkowe. Federacja protestuje przeciw zakazowi łączenia funkcji w służbie i w związku zawodowym. Ale to jest patologia. To jest konflikt interesów w klinicznej postaci. Istotą działania związków zawodowych jest pozostawanie w sporze ze stroną służbową. Z tego sporu ucierają się w końcu rozwiązania, które są do przyjęcia dla obu stron. W jaki sposób przełożony ma być ze sobą w sporze jako związkowiec?
Kolasa i jego zgraja, to idealny partner dla pana Pragi i jego zastępczyni, pani Gorzkowskiej. Na umizgach Kolasy polegaj jak na Zawiszy.
Kto zatem promuje wprowadzenie Solidarności do Straży Granicznej? Kolasa. To on swoją postawą kompromituje dotychczasowy związek. Otoczył się gronem wiernych półgłówków i zgodnie opanowali wszystkie kluczowe stanowiska, paraliżując statutową pracę Związku i uwłaszczając się na jego majątku.
Prosty przykład – na prywatny (to ważne) proces ze mną Kolasa dostał 22 tysiące złotych, bo mu „zarząd zatwierdził”. Zarząd? Kolesie z mafii. Kolasa nie ma z tym nic wspólnego? Otóż ma, bo osoba, która przewodniczy jakiemuś gremium, odpowiada z prawidłowość działania tego gremium. Kolasa dostał pokaźną sumkę, a mój wniosek o środki na ten sam cel, czyli na ten sam proces z Kolasą, odrzucono, łamiąc reguły statutowe.
NSZZ FSG stał się jednym wielkim nowotworem. Nikt tego nie kontroluje, bo związek jest „samorządny”. Chłopaki działają bezkarnie, pod opiekuńczym skrzydłem Pragi i Gorzkowskiej. W tej sytuacji najlepszym wyjściem jest wyjście z tego bagna i zorganizowanie struktur w ramach innej centrali związkowej.
To się już dzieje. W październiku tego roku rozwiązano organizację terenową przy Placówce Straży Granicznej w Kielcach, podległą zarządowi oddziałowemu, któremu przewodniczy Żabiński, knecht Kolasy. Po prostu związkowcy z placówki wypisali się. I zadeklarowali chęć przystąpienia do Solidarności.
NSZZ FSG – katastrofa w Kielcach
Związek przełożonych
W lipcu tego roku opublikowałem tekst „NSZZ Wazelina – złota dziesiątka Kolasy”. Opisałem, na czym się Kolasa koncentruje i kto jest w jego najbliższym otoczeniu. Ten artykuł usunięto z portalu blogowego. przygotowałem więc rozszerzoną wersję i opublikowałem go w innej lokalizacji.
Teraz czas na dalszy ciąg. Chcę przedstawić krótkie zestawienie nazwisk członków Zarządu Głównego, ich stopni służbowych i stanowisk w służbie.
- Kolasa – major
- Caban – major, komendant kursu w Ośrodku Szkoleń Specjalistycznych SG w Lubaniu
- Kogut – major, kierownik Zespołu Służby Granicznej PSG w Huwnikach
- Wiśniewski – major, zastępca naczelnika wydziału w Śląskim Oddziale SG
- Skibicki – major, kierownik sekcji w Nadbużańskim Oddziale SG
- Żabiński – major, zastępca naczelnika wydziału w Karpackim Oddziale SG
- Marczuk – podpułkownik
- Wysocki – kapitan, kierownik sekcji w Komendzie Głównej
- Kuszilek – kapitan, kierownik zmiany w Warmińsko – Mazurskim Oddziale SG
To jest krótka lista. Zawiera najbardziej wyraziste przykłady, czym jest NSZZ Wazelina. Ci ludzie w większości kierują strukturami oddziałowymi związku. Stopniom służbowym odpowiadają stosowne grupy uposażenia, niebotyczne dla proletariatu pogranicznego. Ci ludzie nigdy, ale to nigdy, nie będą mieli potencjału, aby w roli związkowców komukolwiek się przeciwstawić. I kogo ma w tej sytuacji popierać komendant główny Praga? No przecież nie solidarnościowców.
Do czego są zdolni wazelinowcy, pokazuje przykład Koguta. Na facebookowym profilu „Mundurowi Dziękują Rządowi” zamieszczono opis sytuacji z jego udziałem.
Opiszę sytuację która wku*wiła na maxa załogę PSG w Huwnikach, co gorsza pomysł ten spodobał się innym komendantom PSG w Bieszczadzkim Oddziale SG.
Nadszedł czas podawania propozycji urlopów na 2020 r. i w związku z tym pojawiły się najnowsze wytyczne, które obowiązują: w okresie wakacji. Można zaplanować jeden raz max 10 dni kalendarzowych urlopu.
Pomysł ten Komendant wcielił w życie rękoma kierownika zespołu służby granicznej mjr. Leszka Koguta.
Major ten jest Wiceprzewodniczącym ZG NSZZ FSG i tak właśnie dba o dobro podległych sobie f-szy.
W trakcie protestu służb mundurowych, który odbywał się w W-wie, Kogut zebrał listę chętnych f-szy do wzięcia udziału w pikiecie i niektórym w bezczelny sposób zaplanował służbę w tym dniu. Oczywiście sam nie brał w tym proteście udziału.
Te dziesięć dni w czasie wakacji powoduje komplikację w pobraniu dopłaty do wypoczynku i zwrotu za przejazd, bo jak wiemy trzeba mieć 14 dni kalendarzowych wolnego, aby mieć prawo do w/w należności.
Kogut jednocześnie zabronił dokładać dni wolne przed i po urlopie w czasie wakacji, co powoduje wzięcie 14 dni urlopu poza okresem wakacyjnym, aby pobrać kasę. 10 dni urlopu przez okres wakacyjny to mało, a kadra kierownicza placówki jest głucha na argumenty, że prawie każdy ma dzieci w wieku szkolnym.
Inna sprawa, że 10 dni + 14 dni daje 24 i fuszom zostaje tylko 6 dni uw na ogarnięcie całego roku.
Oczywiście zrodziło to zgrzyty w załodze. Był pomysł aby się w ogóle nie planować, ale szybko znaleźli się koledzy kierownika i zaplanowali lepsze terminy- święta jedne drugie, weekend majowy. W tej ekipie m in przewodniczący związków z tej placówki, Mościszko – przydupas Koguta.
Urlopów dodatkowych z racji wieku lub służby, tudzież urlopów nagrodowych, też nie można wykorzystać na wakacjach.
Nadmienię, że podczas byłych wakacji mjr Kogut wybrał 25 dni urlopu.
Co mają powyższe wytyczne na celu?
Do 2019 r obowiązywała blisko 20 letnia zasada: czerwiec, lipiec, sierpień 14 dni wolnego i max 5 fuszy w jednym terminie i było ok – wszyscy się mieścili.
Największym problemem i tragedią w SG jest k*rwa j*bany beton.
Tak właśnie to wygląda, gdy ktoś łączy funkcję służbową z funkcją związkową.
Kolejność dziobania
Rzućcie okiem na fotkę Tytułową. To jest opłatkowe spotkanie w Zarządzie Głównym Kolasy. Pani z blond fryzurą, to zastępca Pragi, generał Gorzkowska. Natomiast ta druga niewiasta, to adwokat Derlatka. Etatowy prawnik Zarządu, a jednocześnie pełnomocnik Kolasy w procesach przeciw mnie. Suto opłacana z tego tytułu środkami wyasygnowanymi przez… Zarząd. Jak widać na fotografii, pani Derlatka jest dosłownie prawą ręką Kolasy. Uderza radosna i nieskrępowana atmosfera. Można powiedzieć, że weselej było tylko na mityngach pierwszych chrześcijan w rzymskich katakumbach.
Dla porównania inna fotka, ze spotkania opłatkowego związkowców na Okęciu, czyli „u Lisa”, przewodniczącego Zarządu Oddziałowego przy Nadwiślańskim Oddziale SG. Różnica nie umknie nawet najmniej uważnemu obserwatorowi.
Kolasa jednoosobowo rządzi związkiem zawodowym. Łże, zasłaniając się innymi, aby odsunąć od siebie odpowiedzialność za patologie, których nieustannie się dopuszcza. Kolasa jest najskuteczniejszym popularyzatorem wprowadzenia Solidarności do Straży Granicznej.
Źródło: http://blogpublika.com/2019/12/23/oplatkowa-stypa-u-kolasy/?
Foto, obrazek wyróżniający: ZG NSZZ FSG