Trwa walka związkowców służb mundurowych o to, żeby obronić je przed wprowadzeniem pluralizmu. Strona rządowa i Piotr Duda z Solidarności, nazywają to likwidacją monopolu związkowego. Pod tym hasłem Duda chce wcisnąć swoją centralę do służb, co będzie się wiązało z ich upolitycznieniem, bo nie jest tajemnicą, że przewodniczący Solidarności ma wyraźne ciągoty polityczne. Gdy wepchnie się do służb, raczej nie będzie skory do inicjowania przedsięwzięć niemiłych rządzącym, czyli Prawu i Sprawiedliwości.
Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych głośno to sygnalizuje. Odseparował się jednak od niej Marcin Kolasa, szef związku zawodowego pograniczników. Na ostatnim etapie prac sejmowych nad ustawą o pluralizmie, Kolasa zaprezentował serwilistyczną szopkę, wnosząc, aby z ustawy wyłączyć Straż Graniczną. O pozostałych formacjach nawet się nie zająknął, chociaż wypowiadał się w imieniu całej Federacji. Nie dość, że gadał od rzeczy, bredził o jakimś NATO, nie dość, że dukał z kartki jak analfabeta, to jeszcze pogrzebał pozycję NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej, jako partnera w Federacji.
Można się zastanawiać, w co gra Kolasa. Przecież musiał wiedzieć, jaki będzie skutek jego żałosnego wyskoku. Ustawa i tak obejmie Straż Graniczną, a w Federacji jest skończony.
Kolasa przygotowuje się do sytuacji, gdy w Straży Granicznej będzie druga centrala związkowa. On już tworzy swoją organizację. Ale wydumał sobie, że zrobi to sprytnie, czyli dla niepoznaki pod szyldem NSZZ FSG. Jemu nie jest potrzebna liczebność, ważne jest, kogo będzie reprezentować.
Co do tej pory zrobił Kolasa? Najpierw sabotował udział strażników granicznych w zeszłorocznym Proteście Służb Mundurowych. Udawał, że go popiera, ale na każdym kroku blokował aktywność związkowców. Byleby tylko nie zepsuć nastroju przełożonym.
Kolasa uporczywie dążył także do tego, aby uniemożliwić związkowcom z Nadwiślańskiego Oddziału SG występowanie do dowództwa formacji i do mediów, z inicjatywą wprowadzenia emerytur dla psów, które zakończyły służbę. Wszystkie medialne doniesienia o tym problemie, zawierające zwrot „związkowcy ze Straży Granicznej” odnoszą się wyłącznie do aktywności Zarządu Oddziałowego przy Oddziale Nadwiślańskim. Zarząd Główny Kolasy nie ma z tym nic wspólnego, a nawet, jako się rzekło, usiłował tę inicjatywę storpedować.
Obecnie nadwiślańscy związkowcy podjęli jeszcze jeden temat. Podjęli ponownie, po wielu wcześniejszych nieudanych próbach. Chodzi o wprowadzenie dodatku stołecznego w Straży Granicznej. Pismo zostało skierowane do minister Elżbiety Witek. Zawiera wyliczenia, wykresy, merytoryczne uzasadnienie i gotowe zapisy. Wystarczy złożyć parafę.
U niezorientowanych ten postulat może budzić dezaprobatę z powodu rzekomego wywyższania się funkcjonariuszy z Warszawy. Ale idea tej regulacji jest inna.
Wszystkie formacje obecne na terenie miasta stołecznego, oferują swoim funkcjonariuszom o wiele bardziej atrakcyjne warunki finansowe, niż Straż Graniczna. Odbywa się to w różnych formach. Kilkusetzłotowy dodatek przysługuje na przykład policjantom podległym Stołecznej Komendzie Policji. Państwowa Straż Pożarna płaci uposażenia według o wiele wyższego mnożnika kwoty bazowej, a stołeczna Żandarmeria Wojskowa zapewnia bardzo korzystne rozwiązania kwaterunkowe.
Rekordowo niskie bezrobocie nie ułatwia służbom zadania w procesie werbunku. Trudno konkurować z kapitalistycznymi pracodawcami, a w Warszawie rozpaczliwie brakuje funkcjonariuszy. Mamy tam dwa duże lotniska. Rola Straży Granicznej w ochronie bezpieczeństwa podróżnych jest ogromna. Bez ludzi nie da się jej wypełnić. Gdy odejdą ci doświadczeni, a odejdą, pozostanie po nich luka. Ustanowienie dodatku stołecznego ułatwi Straży Granicznej rywalizację z pozostałymi służbami o rekruta w tej newralgicznej lokalizacji.
Co na to Kolasa? Powołał think tank, aby przygotował „własny” projekt. Własny, czyli Zarządu Kolasy, szczególnie Kolasy. Opracowali jakiegoś gniota, stek pobożnych życzeń, żeby dawać więcej we wszystkich miastach, żeby powyżej iluś mieszkańców, żeby tym specjalnościom podwyższyć, a tym nie. Krótko mówiąc, siermiężny bełkot. Gdy pismo do minister Witek zostało opublikowane na społecznościowym profilu nadwiślańskich związkowców, Kolasa spuścił z łańcucha swoje buldogi. Zaczęła się kampania wychwalania Przewodniczącego i wrzask, że przecież Zarząd Główny już opracował. Tyle że nikt nigdy nie widział kompletnego egzemplarza tego opracowania. Czyli nic nie róbcie, bo my już mamy zrobione swoje. A gdzie? Noo… mamy zrobione.
Inicjatywy terenowe są zaciekle zwalczane przez Kolasę. On natomiast chełpi się, że walczy.
Pierwsza walka – żeby z projektu ustawy o pluralizmie usunąć zakaz przynależności do związku zawodowego dla funkcjonariuszy powołanych na stanowiska dowódcze.
Druga walka – żeby osoby na stanowiskach dowódczych miały prawo do wyliczania nadgodzin.
Trzecia walka – żeby wydłużyć urlopy, przyznawane z tytułu studiów. Wiadomo, że szaraki nie mają nawet co marzyć o takim urlopie, więc w tym wypadku beneficjentami najczęściej będą protegowani osób piastujących stanowiska dowódcze.
To jest właśnie grupa, którą będzie reprezentował związek Kolasy. Dowódcy. Po drodze mu wyłącznie z tymi, od których może dostać jakieś profity. Reszta to plebs, niech sobie uczestniczy w zawodach wędkarskich, może jakiś dyplom się komuś wręczy. Prawdziwe lody będą kręcone przez ekipę Kolasy, występującą w interesie szlachetnie mianowanych.
Najwyższy czas zaprezentować grupę inicjatywną, tę „pierwszą kadrową” Kolasy:
- mjr SG Marcin Kolasa, Przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ FSG.
- st. chor. sztab. SG Dariusz Rubach, Wiceprzewodniczący ZG, skarbnik.
- st. chor. sztab. SG Dariusz G., Wiceprzewodniczący ZG, a dodatkowo skarbnik w Zarządzie Oddziałowym przy Nadbużańskim Oddziale SG. Obecnie ma status podejrzanego o sprawstwo kierownicze w zorganizowanej grupie przestępczej trudniącej się wyłudzaniem odszkodowań. Wypuszczony za poręczeniem w wysokości 50 tys. PLN. Nadal czynny członek Związku.
- mjr SG Lech S., Przewodniczący Zarządu Oddziałowego przy Nadbużańskim Oddziale SG. Obecnie ma status podejrzanego o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, kierowanej przez Dariusza G. Wypuszczony za poręczeniem w wysokości 20 tys. PLN. Nadal czynny członek Związku.
- mł. chor. SG Emil Czwaliński, Wiceprzewodniczący ZG. W mediach społecznościowych posługuje się nickiem Emilio Bumbum.
- st. chor. sztab. SG Piotr Baranicz, Przewodniczący ZO przy Podlaskim Oddziale SG. Bardzo aktywny w tajnej grupie na komunikatorze społecznościowym, warczy na obcych, zawsze u stóp Kolasy.
- kpt. SG Maciej Kuszilek, Przewodniczący ZO przy Warmińsko-Mazurskim Oddziale SG. Ostatnio zasłynął tym, że wraz z Kolasą odebrał nagrodę od komendanta WMOSG za „pomoc przy pracach związanych z umieszczeniem na portalu społecznościowym postu dotyczącego naboru do służby w Oddziale”.
- mjr SG Dariusz Żabiński, Przewodniczący ZO przy Karpackim Oddziale SG. Mistrz aprowizacji, gwarantujący wymarzone warunki do rekreacji w Zakopanem dla krewnych i znajomych królika, pod pretekstem wyjazdowych przedsięwzięć organizacyjnych Prezydium Zarządu Głównego.
- mjr SG Bartłomiej Galanty, Przewodniczący ZO przy Bieszczadzkim Oddziale SG.
- mjr SG Zbigniew Caban, Przewodniczący Zarządu w szkole SG w Lubaniu. Trzyma łapę na funduszu prawnym Zarządu Głównego. Kolasa dostał stamtąd 22 tys. PLN na obsługę prawną swojego prywatnego aktu oskarżenia. Oszczędzać nie musi, bo to nie jego pieniądze, tylko związkowe, więc pierdyknął sobie kilkaset stron załączników na kolorowym druku. Caban dał, to można.
To są ludzie Marcina Kolasy. Nie wszyscy. Pominąłem płotki. To w tym gronie zapadają wszystkie decyzje Zarządu Głównego. Z naruszeniem zasady kolegialności, ponieważ to się odbywa nieformalnie, przy użyciu komunikatora WhatsApp, gdzie szanowne towarzystwo utworzyło tajną grupę. Ich uzgodnienia są potem obwieszczane na oficjalnych posiedzeniach ZG i oczywiście aprobowane większością głosów.
Tak zwartej ekipie nie w smak pluralizm, ale jeśli już ma być, to oni są gotowi. A jaka będzie nazwa ich organizacji, uwłaszczonej na majątku NSZZ FSG? Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Wazelina”.
Gdy przywódca policyjnych związkowców, Rafał Jankowski, dwoi się i troi, aby zmobilizować ludzi do walki ze szkodliwym projektem pluralizmu, Marcin Kolasa dwoi się i troi, aby jak najpełniej przygotować NSZZ „Wazelina” do działania w nowych warunkach.
Mają już projekt statutu. Zarządy Oddziałowe przemienią się w ekspozytury Zarządu Głównego, upodmiotowionego i wyposażonego we władzę absolutną. Zarząd Główny, kolegialny już tylko z nazwy, będzie pocztem przybocznym Przewodniczącego. Taki spryciarz z tego Kolasy.
W 2018 roku czterej gwardziści z „Wazeliny” wybrali się na wycieczkę do Hiszpanii w ramach projektu szkoleniowego finansowanego przez Unię Europejską. Tematyka szkolenia leży gdzieś na antypodach zainteresowania Straży Granicznej, ale nawet na taki wyjazd należało skierować funkcjonariuszy liniowych. Pojechali natomiast: Kolasa, Galanty, Baranicz i G. – ten podejrzany, co wyszedł po wpłaceniu 50 tysięcy.
Oto są ci, którzy NSZZ FSG doprowadzili do ruiny i w najlepsze korzystają z uroków życia za cudze pieniądze.
Straż Graniczna – Kolasa Travels – przeczytaj o wycieczce do Hiszpanii
Ludzie Dobrej Roboty – przeczytaj o nagrodzie dla Kolasy i Kuszilka
Władca Pierścionków – przeczytaj o nowym Statucie i innych ciekawostkach
Pismo związkowców Nadwiślańskiego Oddziału SG do Elżbiety Witek w sprawie dodatku stołecznego
Grafika: Salon24