Szef NSZZ Policjantów: o kolejnych podwyżkach, do czasu osiągnięcia stabilizacji budżetowej, możemy zapomnieć

“(…) uparcie się przez nas przy tym, że ma być nie jedna, ale dwie podwyżki, było strzałem w dziesiątkę” – mówi w rozmowie z InfoSecurity24.pl Rafał Jankowski, Przewodniczący Zarządu Głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. Jak dodaje, “(…) teraz ta sytuacja, związana z pandemią, pokazuje, że gdybyśmy nie uzyskali tych dwóch podwyżek, to w tej chwili nie mielibyśmy na to żadnych szans”.

Dominik Mikołajczyk: Jakie problemy najczęściej zgłaszają funkcjonariusze?

Rafał Jankowski, Przewodniczący Zarządu Głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów: Z tymi problemami to jest pewnie tak, jak wszędzie, że dla każdego pojedynczego funkcjonariusza to ten jego problem jest najważniejszy. Jeszcze kilka lat temu, często były one związane z warunkami służby. Teraz widzę, że to ewoluuje i problemy związane są raczej, nazwijmy to, ze stosunkami międzyludzkimi. Wydaje mi się, że dziś to jest właśnie ta najczęstsza kategoria. Kolejną dużą bolączką jest brak czytelnej ścieżki kariery zawodowej. To pięta achillesowa naszej formacji, ale pracujemy nad tym.

“Stosunki międzyludzkie” – to brzmi dość enigmatycznie. Chodzi o relacje policjant-przełożony? 

Tak, chodzi głównie o te relacje na linii przełożony-podwładny. Policja, jak wiadomo, jest formacją zhierarchizowaną, niemniej jednak bardzo wiele zależy od człowieka i tym “człowiekiem” powinien być każdy przełożony. Przy rozwiązywaniu tego rodzaju problemów obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. Staramy się więc sprawdzać, czy sygnały jakie do nas docierają są prawdziwe. W większości przypadków źródło problemów tkwi w jakości dowodzenia. Ale nie tylko, bo też nie wszyscy, którzy wstąpili w szeregi Policji, są na tę trudną służbę mentalnie przygotowani.

Dwa lata temu w Polsce odbył się największy od lat mundurowy protest. Zaczęło się od policjantów, ale dość szybko dołączyły do was inne formacje. Czy z perspektywy czasu uważa Pan, że ten protest – który, jak się w pewnym momencie wydawało, wymknął się spod kontroli – był błędem? Dość głośno mówiło się wtedy, że bezpieczeństwo państwa może być zagrożone m.in. ze względu na funkcjonariuszy przebywających na L-4.

Decyzja o proteście zdecydowanie nie była błędem. To była jedyna możliwość, żeby te mundurowe problemy, które się nawarstwiły, i to nie tylko przez te dwa lata poprzedzające protest, ale też znacznie wcześniej, rozwiązać. Wszystkie służby mundurowe oczekiwały, że zmiana władzy stanie się swoistym panaceum na większość problemów. Okazało się jednak, że niestety tak się nie stało. Początek współpracy z MSWiA był fatalny. Pomimo wprowadzania ustawy modernizacyjnej, sprawom socjalnym poświęcono zbyt mało uwagi. Środki zarezerwowane na wzrost uposażeń okazały się niewystarczające by rozwiązać problemy kadrowe, a były wiceminister nie był skłonny do dialogu. Myślę, że ten protest w tym czasie musiał się odbyć i bardzo dobrze, że się odbył. Ja osobiście, zresztą tak jak i większość środowiska, w tym strona służbowa, oceniam go bardzo pozytywnie przez pryzmat tego, co osiągnęliśmy.

To, o czym pan mówi, że ten protest wymknął się spod kontroli – ja myślę, że jednak się nie wymknął. To, że związek, który kierował tym protestem, skłonił do udziału w nim funkcjonariuszy, którzy nie byli nawet członkami związku, to spory sukces. To też dowód na to, że diagnoza jaką wtedy postawiliśmy była słuszna. A jeśli chodzi o masową falę L-4… Wtedy oczywiście nie mogliśmy tego komentować, ale jeśli sięgnie pan do naszego programu, w którym mówiliśmy o tym, jak ten protest powinien wyglądać, to zobaczy pan, że tam jasno w jednym z punktów pisaliśmy, że funkcjonariusze powinni zwrócić uwagę na swoje zdrowie wtedy, kiedy inne środki zawiodą. To, że masowość tego protestu doprowadziła do tego, że naprawdę cienka czerwona linia dzieliła nas od sytuacji kryzysowej czy jakiegoś staniu nadzwyczajnego, to wiemy. Ja się bardzo cieszę, że przyszła wtedy refleksja  na ministra Joachima Brudzińskiego i że to zakończyliśmy, bo robiło się naprawdę niebezpiecznie.

Jednak warto przypomnieć, że gdyby nie polityka uprawiana przez ówczesnego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, odpowiedzialnego za służby w MSWiA, to tego protestu pewnie by nie było. Ja mam do niego – osobiście – o to duże pretensje. Bo mogliśmy się porozumieć, jednak ten wiceminister zrobił wszystko, żeby ten protest się odbył. Ten protest to jego duża “zasługa”. W pewnym sensie powinienem być mu za to wdzięczny, ponieważ swoimi działaniami wpłynął na zjednoczenie środowiska mundurowego. Tak, za to mu dziękuję.

Źródło: https://www.infosecurity24.pl/szef-nszz-policjantow-o-kolejnych-podwyzkach-do-czasu-osiagniecia-stabilizacji-budzetowej-mozemy-zapomniec?

Foto: NSZZP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *