Nadbrygadier Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej: Niezwykle trudne pytanie. Z jednej strony jestem za tym, żeby się szczepić, ale jestem też w stanie zrozumieć, że ktoś nie chce się zaszczepić. W kwestii szczepień nie będę także do końca obiektywny, i nawet nie chodzi tu o mnie jako komendanta i szefa służby, ale jako człowieka. Mówię o tym dlatego, że mój brat zmarł na Covid-19 i on nie zdążył się zaszczepić. Ja jestem zaszczepiony, jestem też ozdrowieńcem, podobnie jak moja żona i dzieci. Generalnie namawiam i apeluję o to, żeby szczepionkę przyjąć, ale mam problem z tym, żeby kogoś do tego zmuszać.
Ilu strażaków jest dziś zaszczepionych?
To około 50 proc. funkcjonariuszy.
W takim razie, gdyby obowiązek szczepień został wprowadzony, niezaszczepieni funkcjonariusze mieliby zostać nie dopuszczeni do służby?
Nie potrafię dziś odpowiedzieć na to pytanie i nie odpowie panu na nie szef żadnej ze służb. Jeśli przepisy, o które pan pyta, wejdą w życie, to będziemy się z nimi mierzyć. Na razie wprowadzamy inne rozwiązania, m.in. czterozmianowy system służby czy pracę zdalną.
Powtórzę, namawiam wszystkich do szczepień, ale mam pewne wątpliwości dotyczące wprowadzania obowiązku. Miejmy nadzieję, że stanie się tak, że osiągniemy odporność stadną, choć jako społeczeństwo zapłaciliśmy za tego wirusa już i tak niezwykle wysoką cenę.
Już jakiś czas temu zapowiadano reformę przepisów kwalifikacyjnych, w tym celu powołano nawet specjalny zespół. Jakie są efekty jego pracy? Co na pewno ulegnie zmianie?
Przede wszystkim musimy doprowadzić do tego – a taka jest wola zarówno kierownictwa PSP jak i strony społecznej – żeby bardziej otworzyć się na niższe stopnie i ewentualne stanowiska dowódcze. Aspirant spokojnie może być dowódcą Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP, a podoficer może bez problemu pełnić służbę jako dowódca zastępu. Chcemy wrócić trochę do tego, co było, i wcale nie było to złe. W pewnym sensie chcemy powstrzymać taki pęd do robienia studiów podyplomowych w Szkole Głównej Służby Pożarniczej. Ludzie nie do końca zawsze chcą to robić, ale często nie mają innego wyjścia, bo brak tych studiów zamyka im drogę awansu.