Wszyscy lubią strażaków. Strażacy niosą pomoc, a sami ryzykują zdrowiem i życiem. W powszechnym odbiorze straż pożarna jest najmniej spośród wszystkich służb kojarzona z polityką. No przecież pożar, podtopienie, czy kraksa, mogą się zdarzyć zarówno zwolennikowi rządu, jak i jego przeciwnikowi, a strażacy ratują każdego.
W rzeczywistości Państwowa Straż Pożarna jest jedną z najbardziej upolitycznionych instytucji w Polsce. Nie jako służba, czyli formacja wypełniająca określone zadania w systemie bezpieczeństwa państwa, ale jako podmiot, jako firma o nazwie własnej „Państwowa Straż Pożarna”.
4 sierpnia 2022 roku zamieściłem na facebookowej stronie „Mundurowi Dziękują Rządowi” pewien krytyczny materiał. To był mem, odnoszący się do zapowiadanych wypłat nagród w PSP. Wśród dowódców jednostek ratowniczo-gaśniczych, działających na terenie Bydgoszczy, któryś z miejskich przełożonych rozesłał okólnik. Poinformował w nim, że z puli nagrodzonych są wyłączeni strażacy, którzy w ostatnim okresie przebywali na zwolnieniach lekarskich. Dla uściślenia, autor okólnika dodał, że chodzi także o osoby, które oddawały krew (przysługują za to dwa dni L-4), a nawet przebywały na chorobowym z przyczyn powstałych w służbie. Czyli na przykład kontuzja odniesiona w trakcie akcji ratowniczo-gaśniczej pozbawiała strażaka skromnej bo skromnej, ale jednak premii. Autor powołał się przy tym na wytyczne komendanta głównego PSP, Bartkowiaka.
Mem – Zamordyzm z dobrotliwym uśmieszkiem
Ktoś zrobił zrzut ekranu i wysłał to do MDR („Mundurowi Dziękują Rządowi”). Tak powstał mem. Po kilku kwadransach od chwili publikacji, w komentarzu pod memem wpisał się „jakiś” Przybyła. Zarzucił mi kłamstwo i bezprawne wykorzystanie w memie fotografii Bartkowiaka. Ten komentarz od razu usunąłem, a jego autora zablokowałem, czyli mówiąc językiem facebookowym, zbanowałem. Powód? Nikt mi kłamstwa nie będzie zarzucał, nie podając żadnych argumentów, to raz. Dwa, fotografia Bartkowiaka pochodzi z oficjalnych źródeł służbowych. A trzy, wpis był utrzymany w tak wazeliniarskim tonie, że zbierało się na torsje.
Szybko się okazało, że ten Przybyła, to nie jest „jakiś”, tylko zastępca Bartkowiaka. Nadbrygadier Przybyła. Ja o jego istnieniu nie miałem pojęcia, bo aż tak się sprawami każdej z formacji mundurowych nie interesuję, żeby grzebać w personaliach. No i ten zastępca Przybyła zamieścił na swoim prywatnym profilu FB pełen oburzenia wpis, że jak tak można, i że jestem manipulantem. Równolegle, z fejkowego (fałszywego) konta o nazwie „Biały Zawisza” wysłał na skrzynkę MDR trollowską zaczepkę, w której zarzucił mi kłamstwo i odsądził od czci.
Jak się dowiedziałem, że taki facet ma do mnie na Faceboku jakieś anse, to zajrzałem tam do niego na profil. I tu wyszło potwierdzenie takiej „starej internetowej mądrości”: dopóki nie było Internetu, tylko rodzina wiedziała, żeś debil. Gdyby się facet ze swoim dyktatorskim pomrukiem nie dobijał do MDR, to nadal by sobie chrumkał w cieniu. Spokojnie by sobie uprawiał swoje praktyki, jakie by one nie były. Ale ego zwyciężyło, nie mógł się powstrzymać. No i się zaczęło…
Na profilu Przybyły znalazłem takie kwiatki, które normalnie powinny gościa zmieść z planszy. Nie powinno go już dawno być ani na stanowisku, ani nawet w mundurze. Gęba cała usmarowana PiSem. Obok siebie fotografie generalska i wyborcza, bo startował. A nawet wyborcza fotografia w mundurze. Facet bez żadnych hamulców. Ale nie tylko to.
Przybyła odwiedził Ukrainę, już po odparciu putinowskiej ofensywy na Kijów. Musiała być jakaś oficjalna okazja, bo był w mundurze. I zrobił sobie tak zwaną słitfocię, na tle wraku samolotu Mrija. Nie sfotografował wraku, tylko siebie na jego tle. Co można o takim typie powiedzieć, który jest przekonany, że komuś wyda się bardziej atrakcyjny, czy poważniejszy, gdy się na gruzowisku, czy pogorzelisku sfotografuje? To jest strażak? Tak mógłby rozumować adept, nowicjusz, roztropek z prowincji, ale generał?
A potem zaczęło się okazywać dużo więcej, bo gdy te materiały opublikowałem na MDR, masowo odpowiedzieli sygnaliści. Szybko prysnął mit apolitycznej straży pożarnej. Wylazło coś bardzo brzydkiego.
Niedowartościowany dyktator
Po objęciu rządów w PSP, Bartkowiak nakazał utworzenie specjalnego pionu, który monitoruje aktywność strażaków w mediach społecznościowych. On sam bardzo często zagląda na fora dyskusyjne i z prywatnego konta miota połajanki pod adresem strażaków, którzy „mieli czelność” nieprzychylnie skomentować decyzje dotyczące pożarnictwa. Bartkowiak notuje sobie nazwiska „upolowanych” osób, a następnie zleca lokalnym przełożonym podjęcie wobec nich mniej lub bardziej dotkliwych sankcji służbowych.
Czytaj więcej, źródło: https://www.salon24.pl/u/szmarowski/1244832,panstwowa-straz-pozarna-folwark-von-nogayow,2